Mijały kolejne dni, tygodnie aż w
końcu miesiąc. Był już marzec .Co raz więcej czasu na naukę do matur
ale ja ciągle byłam rozkojarzona. Wracałam właśnie wieczorem z
korepetycji kiedy ujrzałam znaną sylwetkę. Był też drugi mężczyzna
celujący w niego bronią. Na początku się ucieszyłam ale zaraz potem przestraszyłam
- No zabij na co czekasz.- usłyszałam.
Nie, nie, nie,nie. Co robić?! Serce waliło mi jak szalone.
Człowiek
odblokował broń i strzelił mu w brzuch. Potem uciekł. Harry podniósł
się próbując wyjąć kule. Mogłam coś zrobić, powstrzymać go. Jaka ja
jestem głupia! Szybko do niego podbiegłam.
- Harry....
- Co ty tu robisz?- był zły. - Mogło ci się coś stać.
- Nic, nie zrobiłam, nie pomogłam. - złapałam się za głowę.
- Nie jedna kula w życiu. Kurwa czemu to tak krwawi .
- Dzwonię po karetkę
- Nie. Wyjmę to tylko potrzebuje noża.
- Co?!
- Możesz to zaszyć jeśli chcesz mi pomóc .
- Zaszyć? - spytałam ciężkim głosem.
Zakołysał się na nogach i prawie upadł. Ten człowiek to chodząca śmierć. Był blady, chudy u tracił co raz więcej krwi .
- Dobra,- próbowałam się ogarnąć. - Trzeba to zatamować.
- A może to już dziś?- wydyszał .
- Co? - popatrzyłam na niego.
- No wiesz, amen, koniec, papa.
Zamknął oczy starając się złapać równowagę. Wzięłam go pod rękę. Do szpitala nie będzie chciał iść
Do domu nie miałam daleko więc wzięłam go tam. Posadziłam na tej kanapie co ostatnio i czyściłam ranę.
Gdy wyjmowałam mu kulę nawet nie nie poruszył. To samo kiedy zaszywałam nićmi, które znalazłam w domu.
- Dziękuję - odpowiedział, gdy skończyłam.
- Powiesz mi teraz dlaczego codziennie bawisz się ze śmiercią w łapanego?
- Takie życie.
- Proszę...
- Nie ważne. Może nie będę ci już przeszkadzał.
- Nie przeszkadzasz. Zostań...
- Nie boisz się?
- Że pójdziesz, tego tak.
- Dlaczego?
- ....bo chce poznać prawdę - wymyśliłam szybko, chociaż tego też chciałam.
- Prawda jest zła.- wstał stając przy oknie .
- Ty też, a cię lubię. - pierwszy raz powiedziałam to głośno.
- Mogę tu zostać ?
- Jasne..
- Dziękuję
- No ale powiedz - wierciłam się dziecko.
- Nie.- odparł zimnym i bezbarwnym tonem.
- Przecież nikomu nie powiem.
- Ja nie będę o tym mówił. Zrozum to w końcu.- syknął zaciskając pięści. Znowu to pytanie sprawiło mu ból.
Postanowiłam odpuścić. Nie chciałam go ani ranić, ani wkurzać. Chwilę później poszłam zrobić nam coś do jedzenia . Zrobiłam do pokoju z talerzem kanapek i herbatą.
Jak ja jadłam to on wcale.
- No zjedz.
- Nie chce.
- Proszę. - był słaby musiał.
Usiadł przy stole patrząc na talerz. Zjadł jedną kanapkę i wypił ciepły napój .
- Więc....dlaczego tamten facet chciał cię zabić?
- Bo miał taki kaprys. Jestem zmęczony. Mogę iść spać ?
- Masz mnie dość rozumiem. - dotarło do mnie że jestem nachalna. - Jasne, pokaże ci pokój.
-
Nie chcę odpowiadać na te pytania. - sprostował. Po chwili
zaprowadziłam go do sypialni. Po 15 minutach sama kładłam się do łóżka. Myśląc o zielonookim chłopaku zasnęłam.
Mój
tata wrócił trzy tygodnie później. Harry przez te trzy tygodnie
mieszkał tu.mój ojciec nie miał nic naprzeciwko, a ja starałam się
poznać tego chłopaka. Gdy wróciłam z pierwszego egzaminu maturalnego i
weszłam do sypialni Harry stał przy oknie.
- Strasznie lubisz patrzeć przez okna. Od razu mówię nie musisz nic tłumaczyć. Przyzwyczaiłam się. Tak tylko powiedziałam.
- Jak ci poszło?- spytał nie odwracając się.
- Dobrze.
Stanął przede mną.
- Gratuluję.
-Dzięki. - uśmiechnęłam się .
Dotknął
dłonią mojego policzka pierwszy raz patrząc mi w oczy. Były cudowne,
zielone i głębokie. Popatrzyłam i się w nich zatraciłam.
- Czy mogę cię pocałować ?
Prawie
od razu pokiwałam twierdząco głową. W brzuchu pojawiły się motylki
Bardzo powoli przysunął się i ostrożnie musnął moje usta
Jak
dobrze było poczuć jego wargi. Nie chciałam zrobić czegoś
nieodpowiedniego co by mu się nie spodobało więc po prostu czekałam.
Odsunął się kilka milimetrów. Znów spojrzał mi w oczy i po raz kolejny
złożył pocałunek. Troszkę śmielszy. Delikatnie zaczęłam go odwzajemniać.
Było wspaniale.
Z
obawą położył mi dłonie na biodrach. Pocałunek przedłużyliśmy i
pogłębiliśmy . Uśmiechnęłam się nie odsuwając ani trochę od chłopaka.
Gdy zabrakło nam tchu powoli oderwaliśmy się od siebie. Harry oparł
czoło o moje. Szczerze nie wiedziałam co mam zrobić, on był
nieprzewidywalny, równie dobrze mógł teraz powiedzieć że mnie
nienawidzi.
- Przyjemne uczucie.
- Przyjemne.
- I podobało mi się.
- Mi też
Złapał mnie za rękę i się uśmiechnął. On się uśmiecha ...
- To jest nowość. - włożyłam palec do jednego z jego dołeczków.
- Bo to uśmiech tylko dla ciebie.
- Extra, to chce go częściej.
- To...Chodźmy się przejść .
- A jak znowu ktoś będzie strzelał?
- To cię obronie .
- Właśnie o to mi chodzi. - to go chyba zdziwiło.
- Nie rozumiem.
- Możemy po prostu zostać w domu?
- Możemy.- zgodził się. Powoli mnie puścił odwracając się di okna przez które było widać księżyc .
- Co tam znowu szukasz?
- Niebo jest piękne. Rysuje nam to co chcemy zobaczyć .
- Nigdy tak na to nie patrzyłam. - stanęłam obok niego
- Gdy chcesz coś zobaczyć gwiazdy same się ułożą. Podobnie z chmurami .
- Jej. - podobało mi się co mówił
Objął mnie delikatnie i pocałował we włosy .
- Kiedy mi odpowiesz na jakieś z moich pytań?
- Nie odpowiem. Wyjadę.
- Jak to wyjedziesz?
- Muszę zniknąć z twojego życia.
- Jak nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego to po prostu powiedz, nie musisz od razu wyjeżdżać
- Nie zrozumiałaś. Będąc tu może zdarzyć ci się krzywda a tego bym nie chciał. Za bardzo mi zależy.
Te słowa chyba nie do końca do mnie docierały. Powiedział że mu zależy.
- Czy teraz rozumiesz?- znów spojrzał mi w oczy.- Zakochałem się.
- Więc dlaczego mnie do siebie nie dopuszczasz i nie mów że jestem przy tobie niebezpieczna.
- Ale tak jest. Gdybyś znała prawdę w ogóle byś nie chciała na mnie patrzeć .
- To mi powiedz, przekonaj się.
-
Nie chcę. Nie..- powiedział ze łzami w oczach i wszedł do łazienki. Nic
nie słyszałam. Musiał siedzieć na podłodze bo światło było zgaszone .
Cierpiał i to znowu przeze mnie. Podeszłam pod drzwi.
- Wyjdź.
Nie dostałam odpowiedzi.
- Harry proszę...
Zostały
mu otwarte drzwi. Siedział na kafelkach przewracając w palcach
nieśmiertelnik z jego nazwiskiem, datą urodzenia i numerem wojskowym .
Nic nie powiedziałam tylko usiadłam pod drzwiami czekając.
- Byłem na misji. Wysłano mnie do wrogów. Nie wróciłem. To była jakaś piwnica ... - wziął powietrza .
- to oni.- zdjął koszulkę aby było widać blizny.- Nożem ... potem był ogień ...
Nic nie powiedziałam, bo po co? Po prostu przesunęłam się powoli w jego stronę i przytuliłam. Najzwyczajniej, po prostu.
- Nie wiem ile to trwało . Dwa lata... chyba tak. Potem uciekłem .
- Ja...- nie wiedziałam co powiedzieć, było mi tak strasznie głupio. Jeszcze nigdy w życiu nie było mi tak bardzo wstyd.
- nie chciałem abyś wiedziała.
Po jego policzkach płynęły lzy
- Nie, nie płacz. Błagam...przepraszam że tak naciskałam.
- Nie obwiniaj się tylko. To chodzi o samo wspomnienie. To bolało ...bardzo bolało .
- Mogę się jedynie domyślać.Tak strasznie chciałabym móc coś zrobić.
- Chcesz być ze mną?- spytał
- Nie zasługuje na ciebie.
- To ja nie zasługuję na ciebie. Byłabyś pierwszą moją dziewczyną . Zaakceptujesz moje wady i moją przeszłość ?
- Żartujesz? Zrobiłam to nie znając jej. To ja jestem rozpuszczoną córeczką tatusia. Z resztą sam tak mówiłeś.
- Nie powiedziałem tak. Powiedziałem że masz swój idealny świat i nie wiesz nic o bólu i cierpieniu.
- Przy tobie na pewno nie - powiedziałam smutno.
- Kocham cię.
Teraz
to ja płakałam. Usłyszałam te dwa słowa pierwszy raz. Tata mówił że
jestem ważna. Przytuliłam się mocno do niego chowając twarz w jego szyi.
- Ja ciebie też - powiedziałam chyba bardziej do siebie.
- Naprawdę ? Mimo wszystko ? Mimo to że jestem taki. Nienormalny?- nie wierzył. Jemu też chyba nikt tego nie mówił .
- To chyba sprawia że jeszcze bardziej.
Mocno mnie do siebie przytulil.
- Dlaczego mówiłeś że jestem przy tobie w niebezpieczeństwie?
- Bo jak widzisz zadaje się z nieodpowiednimi ludźmi choć nadal jestem oficerem .
- Tego trochę nie rozumiem.
- Bo to skomplikowane. - westchnął i otarł swoje i moje łzy.
- powiesz mi? Kiedyś?
- Kiedyś. - odparł.
- Dobre i to.
Wstaliśmy
i wyszliśmy stamtąd. Położyliśmy się na łóżku. Mijały godziny, a on
opowiadał mi co raz więcej. O swoim zawodzie, o misjach, o dzieciństwie.
Była 3 w nocy, gdy się zorientowałam.
- Dlaczego byłeś wtedy z nimi, dlaczego mnie porwałeś skoro nie chodziło o pieniądze?
- Pomagałem im.
- Tylko dlaczego? Po co?
- Bo prosili mnie oto, a sami nie daliby rady. Widocznie to był błąd , bo zrobiło się za duże zamieszanie.
- Nie mam pretensji, jedynie byłam ciekawa.
- idź już spać. - wstał i pocałował mnie w czoło. - Dobranoc
- Gdzie idziesz? - spytałam niepewnie.
- Do pokoju.
- Nie mógłbyś spać tu? Nie chrapie.
Zaśmiał się cicho.
- Obudzę cie. W nocy mam koszmary. Co noc.
- Tym bardziej nie powinieneś spać sam, no i potem co mi dzisiaj powiedziałeś to trochę boję się tu zostać sama
- To ze mną będziesz się mniej bała?- usiadł obok.
- W ogóle nie będę się bać.
- Dobrze to śpij. Zostanę.
- Harry ja nie gryze. - poklepałam miejsce obok siebie.
Uspokoił oddech i położył się obok,
- Ja...mogę się przytulić? Nie boli cię wtedy?
- Nie. Możesz.
- Na pewno? - zawahałam się
- Na pewno.
Delikatnie
jak tylko umiałam położyłam głowę na jego torsie. On ostrożnie położył
rękę na moich plecach. Słuchając jak bije jego serce zasnęłam.
~~~~~*~~~~~~
Notkę wcześniej zostały podany nowe blogi. :) Mamy nadzieję, że rozdział się podobał.
Ooooooooo !!!
OdpowiedzUsuńPiekny . Kocham , kocham , kocham .
super :D czekam na nn - patrysia
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział. Cieszę się, że chłopak opowiedział jej o swojej przeszłości i, że wyznali sobie miłość.
OdpowiedzUsuńTen blog został nominowany do Liebster Blogger Award. Więcej szczegółów na: http://pomimoboluszczesciewzyciu.blogspot.com/2013/12/liebster-blogger-award_29.html
UsuńSuper czekam na next <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Czekam na następny:)
OdpowiedzUsuń💞💓💕💖💗💘 BOOSKI💕💓💗💖💘💝
OdpowiedzUsuń